Ogród bez kopania
,

Uprawa warzyw bez kopania.

Uprawa warzyw bez kopania. Kilka słów wstępu.

Zanim przejdziesz do przeczytania tego artykułu, warto najpierw przeczytać wstęp, który znajdziesz tutaj:

Wybrana przeze mnie metoda uprawy warzyw bez kopania.

Jak już pisałem we wstępnym artykule podanym powyżej, są co najmniej trzy metody uprawy warzyw bez kopania. Te, które znam to:

  • grządki podwyższone
  • kopcowanie

– jest to metoda polegająca na formowaniu kopców. Różni się od grządek podwyższonych tym, że nie ma bocznych obramowań. Nigdy nie stosowałem tej metody, więc do zapoznania się z doświadczeniami z nią związanymi zapraszam do ludzi, którzy jej próbowali i mają niejedno na jej temat do powiedzenia.

Tu jest dość ciekawie to opisane:

https://ogrodolandia.pl/hugelkultura

  • metoda płaska

– tą metodę ostatecznie wybrałem ja i opiszę ją ze szczegółami. Zacząłem ją dopiero w zeszłym roku (2019) jesienią ale już wiem, że jest wspaniała i przy niej zostanę. Tak więc warto śledzić mojego bloga. Będą tu opisane zarówno początki, jak i sam przebieg, doświadczenia, wyciągane wnioski i ewentualnie wprowadzane ulepszenia do tej metody. To wszystko na bieżąco, bez ściemy, koloryzowania, poparte zdjęciami. Filmików jak na razie nie planuję ale kto wie, gdzie zaniesie mnie moja fantazja.

Jak zacząć uprawiać warzywa bez kopania ziemi.

Opiszę tutaj jakie warunki panowały u mnie. Jest to ważne, bo zależnie od warunków wstępnych postępowanie na początku może się dość znacznie różnić. Napiszę dokładnie jak to było u mnie. Natomiast Ty, jeżeli masz inne warunki środowiskowe, to zawsze możesz opisać je w komentarzu a ja postaram się doradzić jak zacząć.

Moje warunki wstępne.

Kiedy kupiłem dom w 2009 roku to zamiast ogródka była właściwie łąka. Wtedy nie miałem jeszcze zielonego pojęcia o uprawie ziemi bez kopania, dlatego postanowiłem   przekopać część, którą chciałem uprawiać. Gdyby to było dzisiaj, zrobił bym to zupełnie inaczej.

Przez dziewięć lat uprawiałem ten ogród metodą tradycyjną. W związku z tym pozbyłem się większości tzw. chwastów.   To jest dobry moment, żeby wspomnieć o moim ogólnym podejściu w tamtym czasie do prac w ogrodzie.

Ponieważ zawsze miałem dużo prac poza-ogrodowych to starałem się by osiągnąć w ogrodzie jak najlepszy efekt, przy jak najmniejszym nakładzie czasu. Dlatego moje grządki miały okresy, gdzie były tylko warzywa i okresy, kiedy ich prawie nie było widać. Ogród z jednej strony graniczy z lasem a z pozostałych stron to właściwie łąki i pola. Las jest bardzo inwazyjny i wystarczy przez jeden sezon zaniedbać walkę z rosnącymi krzaczorami a w następnym sezonie mamy już walkę z dżunglą. To wygląda tak na pasie około 2-3m od lasu. Oczywiście, gdyby dłużej z „dżunglą” nie walczyć, to zajmowała by co roku kolejne połacie ziemi. Nieuprawiana część ogrodu też u mnie jest i zawsze była inna niż u większości ludzi. Nigdy nie miałem tu trawników. Wszystko co rośnie wysiało się samo. Koszę to, ale nie na bieżąco. Pozwalam roślinom żyć i się wysiewać. Ma to oczywiście też wpływ na część uprawianą ogrodu.

Tak więc reasumując. Przed rozpoczęciem uprawy bez kopania, ziemia była w większości przekopywana, ale nie całkiem wolna od tzw. chwastów. Nadal znajdowały się na niej rośliny wieloletnie takie jak oset, mniszek lekarski potocznie zwany mleczem, bylica, powój polny oraz inne – jednoroczne. Na pozostałej części można powiedzieć – łąka.

Co zrobiłem na początku uprawy warzyw bez kopania.

Z powodów, o których napisałem powyżej, a więc notorycznego życia w niedoczasie oraz nie ukrywajmy tego – lenistwa, zacząłem szukać sposobów na rozwiązanie problemu. Najbardziej – ze względu na pewne problemy z kręgosłupem – doskwierało mi coroczne kopanie. Jeżeli często myślimy o jakimś problemie, to życie samo wcześniej czy później podsuwa rozwiązanie. Tak też było i tym razem. Zanim zacząłem uprawiać ziemię bez kopania, przeczytałem bardzo dużo artykułów na ten temat i obejrzałem jeszcze więcej filmików na YT. Już nie pamiętam na co trafiłem najpierw. Największą inspiracją były dla mnie filmiki Charles’a Dowding’a. Znajdziecie go bez problemu na YouTube.

Zrobiłem więc na próbę jedną grządkę podwyższoną. Jak to wyglądało i dlaczego ostatecznie zrezygnowałem z tego sposobu możesz przeczytać tutaj:

Wreszcie trafiłem na ten film i mnie olśniło.

W końcu 2019 roku dojrzałem do tego by wziąć sprawy w swoje ręce. Postanowiłem załatwić gdzieś podłoże po pieczarkach i wziąć się do roboty.

Miałem szczęście, bo zima 2019/2020 była nadzwyczaj łagodna. Spokojnie można było prowadzić prace w ogrodzie.

Zamówiłem u znajomego pieczarkarza dwie wielkie przyczepy po-pieczarkowego podłoża. O ile dobrze pamiętam to był grudzień. Zdecydowałem, że na całą powierzchnię, którą chcę przeznaczyć pod uprawę, wysypię 20cm warstwę tego podłoża i to niezależnie od tego czy jest to ziemia poprzednio uprawiana czy też nie. Tak, tak, dobrze zrozumiałeś. Wysypałem 20cm podłoża zarówno na ziemię przekopaną jak i na część łąki. Nic przed tym nie kopałem, nie pieliłem. Po prostu nawiozłem to podłoże, rozgrabiłem i tyle. Jeżeli nie masz dojścia do podłoża po pieczarkach to równie dobrze a nawet lepiej, może to być kompost. Ja zamówiłem taka ilość podłoża by starczyło na dwa lata. Dlaczego na dwa lata? Dlatego, że teraz co roku jesienią, będę dokładał 5cm podłoża. Chcę by te warstwy były już z przekompostowanego po-pieczarkowego podłoża. W tym roku jesienią zamówię już tylko jedną przyczepę, która będzie złożona na pryzmę i będzie się kompostowała do jesieni przyszłego roku.

Co dalej?

Ktoś powie: i co to już wszystko? Tak to wszystko. Nie ukrywam, że też trochę się bałem co z tego wyniknie. Raz kozie śmierć…

Wiosną bez wyznaczania grządek wysiałem pierwsze warzywa. Chwastów jeszcze żadnych nie było widać. Zrezygnowałem całkowicie z wyznaczania grządek. Chodzę po prostu między warzywami. Przyznaję jest to mniej wygodne i czasem trzeba się trochę pogimnastykować, ale dzięki temu zyskałem więcej miejsca na pyszne warzywka. Do tego zacząłem stosować uprawę współrzędną, ale to temat na inny wpis.

Jak oceniam dzisiaj ten sposób:

Dzisiaj mamy 04-07-2020. Jedyne chwasty, które dały radę się przebić przez tą warstwę to oset, mlecz, ale w małych ilościach dosłownie kilka sztuk, bylica i powój polny.  Wyrywam je jak tylko się pokazują i będę tak robił do czasu aż się poddadzą. Czy się uda? No cóż śledź mój blog a się dowiesz. Ludzie, którzy robili to przede mną twierdzą, że tak. Ja jeszcze takiego doświadczenia nie mam. W każdym razie nie ma tego dużo i pielenie nie jest uciążliwe. Natomiast korzyści są niesamowite:

  • nie kopałem
  • mało chwastów
  • wszystko rośnie jak szalone
  • ziemia, pomimo, że po niej chodzę, jest pulchna – nawet nie używam motyki
  • plony są obfitsze niż poprzednio- czy to zasługa tego roku to się okaże za parę lat
  • praca w ogrodzie stała się przyjemnością a nie kieratem
  • o wiele mniej podlewam

– na wierzchu przy długich okresach bez opadów, tworzy się ok 5cm warstwa sucha, która działa jak ściółka i zapobiega odparowaniu. Dzięki temu w warstwach głębszych dłużej jest utrzymywana wilgoć. Ta 5 cm warstwa jest zarówno zaletą jak i wadą. Dlaczego jest wadą? Dlatego, że po wysianiu nasion, jeżeli nie pada, to codziennie aż do momentu, kiedy rośliny rozbudują system korzeniowy sięgający głębiej, trzeba podlewać. Jednak czy to naprawdę jest wada? Czy przy normalnym systemie nie trzeba podlewać wysianych nasion by wykiełkowały? Trzeba a do tego przy niektórych typach gleb tworzy się skorupa, która utrudnia kiełkowanie. Tutaj takie zjawisko nie ma miejsca. Jest mięciutko i przyjemnie.

  • jest jeszcze jedna korzyść, jeżeli zrobicie tak jak ja, że użyjecie nieprzekompostowanego podłoża. W kwietniu i w maju zbierałem codziennie od 1kg do nawet 2kg pieczarek.

Jak napisałem pozostała część podłoża leży na pryzmie. Pryzma ma ok. 1,2m wysokości. Wyobraźcie sobie, że Powój Polny potrafił się przebić przez tak grubą warstwę. Powój Polny to bardzo uciążliwy i z tego co czytałem bez chemii niemożliwy do wytępienia chwast. Ja będę nadal próbował go wytępić samym wyrywaniem. Zobaczymy co będzie za kilka lat.

Co myślicie o tym sposobie uprawy ziemi bez kopania? Macie jakieś doświadczenia w tym temacie, a może dopiero zamierzacie spróbować? Napiszcie proszę w komentarzach.

Jeszcze kilka zdjęć związanych z tematem: